poniedziałek, 18 lipca 2016

Bike Maraton- Szklarska Poręba

Marcin Dragon (PM Rider Team)
W Szklarskiej Porębie ramach Bike Week 2016 odbył się BIke Maraton, wyścig ten był VI edycją tej serii, w której wystartowało trzech żaran. Marcin Dragon (PM Rider Team) wystartował na dystansie MEGA-40 km, Marcin Stefański oraz Jarosław Wujda na dystansie MINI- 20km. Marcin Dragon zajął 42. miejsco open i 17. w kat. M2, MArcin Stefański- 55. miejse open, 18. M3, Jarosław Wujda- 110. miejsce open, 36. M3.

Kilka słów od Marcina Dragona( PM Rider Team) Szklarska Poręba od lat jest mi bardzo dobrze znana ze względy na częste wyprawy czy to na narty, rower czy piesze zdobywanie szczytów, dlatego wiedziałem czego mogę się spodziewać po tych terenach.  Kilka dni przed maratonem trasa została delikatnie zmieniona jednak był to zabieg kosmetyczny a profil trasy był dla mnie idealny. Ponad 40km dość interwałowej jazdy w terenie, który jak na maraton nie należał do najłatwiejszych a deszcz na dzień przed zawodami dodatkowo to wszystko utrudnił. Po krótkie rozgrzewce stwierdziłem, że potówka która wcześniej ubrałem będzie mi jedynie przeszkadzała, więc szybko pojechałem do samochodu zostawić ją pod kołem. Kiedy wróciłem na start okazało się, że sektor jest już prawie w komplecie. Wiedziałem, że pierwszy podjazd musze pojechać naprawę mocno żeby nie zostać przyblokowany na zjeździe. Pierwsze metry rozciągały się wzdłuż stoku „Puchatek” na 400m odcinku z prawie końca sektora udało się zająć miejsce w czołówce a po krótkim zjeździe zaczął się podjazd właściwy. Tępo było dyktowane przez mocnych zawodników z dystansu MINI, z którymi udało mi się dojechać prawie do samego szczytu jednak kilkaset metrów przed końcem odczułem skutki mocnego startu i wolałem odpuścić. Pierwszy zjazd to największa błotna ślizgawka po kamieniach i korzeniach na całym maratonie. Ze względu na wczesne pojawienie się takiego odcinka stawka nie zdążyła się rozciągnąć i wystarczyła jedna osoba, która popełni błąd i się zatrzyma a wtedy cała reszta stoi. Tak też się stało dość sporo podpierania się nogą ale jako tako udało się zjechać i zminimalizować stratę do czołówki. Niestety ze względu na dość wyboisty charakter zjazdu kiedy na 10km sięgałem po bidon okazało się, że nie mam po co sięgnąć bo został on daleko za mną. Po chwili udało się dogonić zawodników z pierwszego sektora w tym kolegę Marcina Żurowskiego z GVT, który uratował mnie dając mi na dalszą trasę jeden ze swoich bidonów. Dalsza trasa to wspomniany interwał raz do góry raz w dół. Trasa nie była łatwa pod względem technicznym, co dało się we znaki dużej części zawodnikom zwłaszcza po rozjeździe Mini i Mega. Na singlach nie dało się wyprzedzać a tempo było zdecydowanie wolniejsze niż bym chciał. Straty na zjazdach chciałem nadrabiać na podjazdach czułem się dobrze więc przez całą drogę jechałem bardzo mocno co odbiło się na 30km. Od kilku kilometrów czułem, że może mnie złapać skurcz w lewą nogę więc starałem się ją w jakiś sposób odciążyć a na zjazdach delikatnie rozmasować. Niestety po kolejnych kilometrach skurcz złapał jednak w prawą nogę. Wiedziałem, że nie mogę się zatrzymać  i zaciśniętymi zębami pokonałem ostatni kilometr podjazdu a na zjeździe udało się rozmasować nogę.  Niestety starta była duża a kolejni zawodnicy mnie doganiali na ostatnich kilometrach wyprzedziło mnie około 10 zawodników a ja na metę dojechałem 42. open oraz 17. w kategorii M2. Z wyniku jestem zadowolony zwłaszcza, że w porównaniu  do startów z tamtego sezonu jest duży progres."
Mam jedynie nadzieję, że na kolejnych zawodach czyli Mistrzostwach Polski w XCO, które są już w następny weekend uda się pojechać na 100% beż żadnych przeszkód.

http://wyniki.datasport.pl/results1852/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz