Marcin na trasie Oakley Uphill Race Śnieżka 2015 |
Przede mną zostały najcięższe odcinki trasy, czyli podjazd do Strzechy Akademickiej oraz sam podjazd honorowy na Śnieżkę. Jadąc pod Strzechę w końcu złapałem swój rytm. Przy schronisku usytuowany był bufet, gdzie nie miałem zamiaru się zatrzymywać, skorzystałem tylko z zimnej wody, którą bardzo miła Pani polała mi plecy Emotikon smile przed domem Śląskim zaczął się pierwszy odcinek, na którym można było choć trochę "odetchnąć". Zjazd do Domu Śląskiego był bardzo szybki - ok. 50 km/h. Trochę bałem się, by nie złapać "kapcia" przez bardzo ostre krawędzie bruku, ale udało się. Na koniec został najważniejszy podjazd, początkowo szło lekko, ale w 3/4 podjazdu zacząłem walczyć sam ze sobą , byle wybój w bruku dawał mi powód do zejścia z roweru. Ostatnie 100m jest tak strome i wyboiste, że moje najlżejsze przełożenie staje się zbyt twarde, ok.50m przed metą wypinam but z spd (opadam z sił)- wtedy kibice i turyści głośno krzyczą, bym się nie poddawał i dopingują. Wpinam but z powrotem i jeszcze 50m przed metą wyprzedzam jednego zawodnika, to niesamowite jak działa doping kibiców w skrajnych przypadkach. Po raz pierwszy tego doświadczyłem, ale mam nadzieję, że nie ostatni !!! Podsumowując: Na Uphill Race Śnieżka zapisałem sie w marcu i były to bardzo spontaniczne zapisy na tego typu imprezę. Jeszcze do 26.07 mogłem odstąpić swoje miejsce komuś innemu, ale postanowiłem to przeżyc i przeżyłem, nie żałuję żadnej złotówki za ten start i tego, że było ciężko, bo na mecie każdy kto tam wjechał czuł się napewno wyjątkowo!! Organizacja, atmosfera no i oczywiście kibice byli perfekcyjni!"
Marcin Stefański zajął: 145 miejsce open i 63 w M3.
[PEŁNE WYNIKI]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz